środa, 27 marca 2013

Co ma wspólnego piernik z osiaganiem celów?

Oj dawno nie pisałam już się poprawiam. 
Idąc do celu idziesz wytyczoną drogą. Czasem się zatrzymujesz, ale wiesz, że aby dojść tam gdzie chcesz, nie idziesz inna drogą, ani nie zawracasz. 

Z realizacją celów powinno być  tak samo. 
Tylko jak tu iść drogą do schudnięcia jak się uwielbia zapach pieczonego ciasta w domu? Tym razem był to piernik. 
Co ma wspólnego piernik z osiąganiem celów? Zaraz się dowiesz. A może już się domyślasz?

Miałam nie jeść, tylko miało ładnie pachnieć. Następnego dnia miałam zły dzień. Wiesz czasem się zdarza i...zjadłam cała tabliczkę mojej ulubionej mlecznej czekolady z orzechami. No tak bo ja kompletnie nie potrafię zjeść mniej niż cała tabliczkę...to pewnie uzależnienie ...jem póki papierek nie będzie pusty...

Zastanawiam się tylko dlaczego mimo świadomości, że to są przeszkody, dodatkowe kłody pod nogi na drodze do celu, miałam je w domu? Czekoladę musiałam kupić, ciasto upiec. Tyle pracy, żeby sobie kłody pod nogi... normalnie blondynka, ciemna w dodatku ;)

Też tak masz? Sam poświęcasz część swojego czasu i energii, żeby sobie utrudniać życie i realizację celów? 

Zastanów się czy jest coś takiego co sam sobie fundujesz, żeby było trudniej. Pamiętaj, że życie należy sobie ułatwiać, a nie utrudniać. Czasem mam jednak wrażenie że sami sabotujemy swoje działania. Warto mieć tego świadomość, aby móc to wyeliminować.

A tu niedługo święta i już mam świetny przepis na "paschę wielkanocną" ech...zawiozę do siostry, może zjedzą inni a nie ja( jak ja się ładnie usprawiedliwiam :) ... o i pascha nie pachnie bo się jej nie piecze... ja to jednak lubię sobie utrudniać odchudzanie

Dobrze, że już o tym wiem. Dobrze też, że mam genialne ćwiczenia i nie tylko dietą odchudzam się. Zawsze warto mieć kilka opcji i działań w jednym celu.

Znajdź swoje kłody, aby nie dokładać sobie nowych. Szkoda energii. 

czwartek, 21 marca 2013

Ważny jest każdy dzień

Czasem diagnoza lekarska zmienia życie człowieka. Wydarzenie, które wydawałoby się najgorszym w życiu, okazuje się najlepszym. Znacie to? Czasem w momencie kiedy okazuje się, że jesteśmy śmiertelni zaczynamy doceniać życie. Każdy dzień staje się wtedy bardzo cenny. każdy staramy się wykorzystać jak najlepiej i po jakimś czasie dochodzimy do wniosku, że teraz dopiero czujemy że żyjemy. Paradoksalnie dowiadując się, że nasze objawy to nieuleczalna choroba na którą nie ma lekarstwa, zaczynamy żyć pełnią życia. Co zrobić, aby każdy dzień był jak najlepiej wykorzystany? Trzeba wiedzieć dokąd się idzie znać swój cel i nie spuszczać go z oczu. Czasem mamy już dość, chcemy odpocząć i pod koniec dnia okazuje się, że tego dnia nie przeżyliśmy jakby był tym ostatnim. Właśnie tak było wczoraj, stwierdziłam że jestem tak zmęczona, że z mądrych rzeczy to ja mogę napisać, że chce mi się spać. PEWNIE TEŻ TO ZNACIE? Zamiast jak mądry człowiek iść spać i odpocząć zajmowałam się jakimiś głupotami i wieczorem doszłam do wniosku, że to nie był mądrze wykorzystany dzień. A przecież obiecałam sobie, że każdy dzień przeżyję tak jakby był ostatnim dniem mojego życia. Dziś oczywiście już to naprawiam :) Warto zastanowić się każdego dnia co zrobilibyśmy gdyby to był ostatni dzień naszego życia. To daje wspaniałe życie i niesamowitą siłę. Cudownego dnia Wam życzę :)

niedziela, 17 marca 2013

Śmierć - najlepszy doradca

Wszyscy kiedyś umrzemy, czy tego chcemy, czy nie. Gdy przychodzimy na świat rozpoczyna się cykl, który kończy się śmiercią. W naszym kręgu kulturowym bardzo mocno zakorzeniło się przekonanie, że jesteśmy nieśmiertelni. Każda śmierć uderza w nas jak grom z jasnego nieba.


Śmierć jest tabu, o śmierci nie rozmawiamy w sytuacjach towarzyskich. Owszem, lubimy oglądać śmierć na ekranach telewizorów, ponieważ oglądany obraz nie jest prawdziwy. To tylko obraz, odrealniona podobizna śmierci. Możemy patrzeć na ekran i całkowicie się zdystansować. Nasze poczucie nieśmiertelności zostaje podtrzymane.

Znaczny udział w tworzeniu przeświadczenia o własnej nieśmiertelności mają religie, obiecujące życie wieczne po śmierci. Chętnie przyjmujemy z nich atrakcyjne dla nas koncepcje nieśmiertelności, reinkarnacji i w swojej arogancji uważamy, że jesteśmy ponad Naturą.

Doświadczenie śmierci przypomina nam, że tak nie jest. Dlatego boimy się go, spychamy myśli o śmierci na margines świadomości. Boimy się myśli o śmierci, ponieważ przekonanie o własnej nieśmiertelności pozwala nam beztrosko robić takie rzeczy, jak: odkładanie na później spraw, które możemy zrobić tylko dziś, tłumienie w sobie uczuć, nieokazywanie serca, zapominanie, że czas na dotyk, pieszczotę, spotkanie jest tylko teraz, w dodatku jest go tak mało, niedostrzeganie piękna, a koncentrowanie się na brzydocie, na tym, jak "powinno być" i na tym, dlaczego "nie jest tak jak trzeba", oddawanie się nienawiści, zgryźliwości, małostkowości, urazie, zamartwianie się dotąd, aż popadniemy w zgryzotę i depresję, narzekanie, niecierpliwienie się, poddawanie rezygnacji.

Tymczasem świadomość śmierci może w absolutnie cudowny sposób odmienić nasze życie. Nadać smak życiu. Nadać mu znaczenie. Dać motywację do działania.

Prawdę mówiąc, śmierć może zostać Twoim najlepszym doradcą.

Don Juan, szaman z plemienia Yaqui, bohater książek Carlosa Castanedy, uważał, że śmierć stoi zawsze zaraz obok, po lewej stronie człowieka. Śmierć ciągle nam towarzyszy. Wyciągnij wyprostowaną lewą rękę w bok, skierowaną wnętrzem dłoni do dołu, i zacznij delikatnie nią poruszać. Być może to Cię zaszokuje, ale po chwili COŚ wyczujesz, tak jakby słup cieplejszego albo zimniejszego powietrza. Ja nie wiem co to jest. Według Don Juana to Śmierć, najlepszy doradca człowieka. Zawsze gdy miał podjąć decyzję, pytał się śmierci: Co poradziłabyś mi abym zrobił, gdyby miała to być ostatnia rzecz w moim życiu?.

To bardzo potężne pytanie. Pozwala Ci podejmować najlepsze decyzje, usuwa małostkowość, nie dopuszcza do użalania się nad sobą. Ostatnia rzecz, jaką zrobisz na tej ziemi powinna być czymś wyrazistym, czymś silnym, powinna być czynem o wielkim znaczeniu.

Zawsze mam gęsią skórkę, gdy zwracam się do mojej Śmierci z tym pytaniem. Nigdy nie wiem, czy rzeczywiście nie jest to ostatni mój czyn.

Zakończenie naszego dzieła na Ziemi, koniec historii naszego życia powinien być niczym opadająca kurtyna po wspaniałym przedstawieniu. Owacje na stojąco. Wiwaty, tłum szaleje!

Koniec jest ważny we wszystkim. Należy się więc przygotować.

Metafizyczne prawo przyciągania mówi, że nasze myśli tworzą rzeczywistość, że możemy mieć wszystko, czego zapragniemy. Także śmierć, z jakiej moglibyśmy być dumni.

Możesz umrzeć tak, jak tego chcesz. Możesz opuścić świat w pokoju, spowity miłością, z godnością. Śmierć może być Twoim ostatnim, wspaniałym aktem ekspresji samego siebie. Ostatnią bitwą wspaniałego wojownika.

Być może przesadne skupianie się na medycznych procedurach przedłużania gasnącego życia nie jest najważniejsze? Być może nasza zachodnia cywilizacja utraciła coś wartościowego wraz z wyparciem się śmierci?

Dlatego dzisiaj proponuję Ci takie ćwiczenie: zaprojektuj swoją śmierć.

Wyobraź sobie siebie u kresu dni. Wszystkie sprawy, na których Ci zależało, masz już za sobą. Wszystko zostało zrobione. Dzieło życia ukończone. Możesz odejść.

Gdzieś tam czeka na Ciebie wielka Tajemnica, Ty jednak skoncentruj się na chwili bezpośrednio poprzedzającej przejście na drugą stronę. Co chciałeś osiągnąć w swoim życiu?

Jak się czujesz wiedząc, że wszystko, co chciałeś zrealizować udało Ci się ukończyć? Jakby wyglądała Twoja ostatnia chwila, gdybyś wiedział, że nie udało Ci się zrealizować wszystkich Twoich planów?

Wróć do chwili obecnej. Zastanów się, czy to co robisz tu i teraz wspiera realizację Twoich celów. Czy marnujesz czas na coś, co z perspektywy Twojej ostatniej bitwy jest bezużyteczne?

Teraz pomyśl, jak chcesz, aby wyglądała Twoja ostatnia chwila na Ziemi. Kiedy już nie będziesz chciał niczego zrobić. Albo nie będziesz już mógł.

Zgodnie z tym, co mówi metafizyczne prawo przyciągania, w chwili obecnej zasiewasz nasiona, z których wykiełkuje Twoja przyszłość. Zastanów się, jakie myśli dominują w Twoim umyśle. Czy przypadkiem nie koncentrujesz się na rzeczach, które z perspektywy nie mają dla Ciebie znaczenia, albo wręcz stanowią zalążki przyszłej klęski - czyli takiej wersji Twojego życia, jakiej nigdy nie chciałbyś doświadczyć.

Warto żyć tak, jakby ten dzień miał być Twoim ostatnim dniem. Gdy masz wątpliwości co należy zrobić - zwróć się do swojego najbliższego doradcy. Do Śmierci.


Przedrukowano z artelis.pl

piątek, 15 marca 2013

Jak jednocześnie wysmuklić sylwetkę i pogrubić portfel?

Posłuchaj co Anna Maria Dębniak mówi o programie fitness. 

Dla mnie ten program jest godny polecenia, dla wszystkich osób, które chcą schudnąć, zadbać o sylwetkę i zdrowie, zmienić swoje życie, zarobić w Internecie, otworzyć swoją firmę bez inwestycji.

Jesteś jedną z takich osób? Koniecznie obejrzyj szybko. 

Jeśli nie interesuje Cię zdrowie, sylwetka, ani zarabianie pieniędzy w Internecie obejrzyj z ciekawości, myślę, że warto wiedzieć, że coś takiego istnieje.

Być może jednak nie jest to dla Ciebie. Wówczas wyłącz tą stronę i spędź czas tak jak lubisz. Może wolisz oglądać serial w TV i śledzić losy szczęśliwych bohaterów. Nie każdy człowiek chce sam być szczęśliwy. Są osoby, którym wystarczy oglądanie pięknego świata w TV. Jeśli do nich należysz wyłącz tą stronę i nie oglądaj tego. Szkoda mojego i Twojego czasu. 

Jeśli jednak jesteś osobą szukającą rozwiązań i ciekawą świata. Zapraszam do oglądania.




Chcesz już dziś korzystać, z tego programu?
Film został nagrany w grudniu, więc jest kilka zmian już nastąpiło. Natomiast w większości informacje są nadal aktualne.

Masz więcej pytań? Zapraszam na prezentację: 
pod tym adresem od poniedziałku do piątku o godzinie 20:30.  
Przyjdź i zadaj wszystkie pytania, które się pojawią. 
Podejmij najlepszą dla Ciebie decyzję.

czwartek, 14 marca 2013

Czy znasz swoją wartość?


"Pewien człowiek znalazł jajko orła. Zabrał je i włożył do gniazda kurzego w zagrodzie. Orzełek wylągł się ze stadem kurcząt i wyrósł wraz z nimi.
Orzeł przez całe życie zachowywał się jak kury z podwórka, myśląc, że jest podwórkowym kogutem. Drapał w ziemi szukając glist i robaków. 

Piał i gdakał. Potrafił nawet trzepotać skrzydłami, fruwać kilka metrów w powietrzu. No bo przecież, czyż nie tak właśnie fruwają koguty?
Minęły lata i orzeł zestarzał się. 

Pewnego dnia zauważył wysoko nad sobą, na czystym niebie wspaniałego ptaka. Płynął elegancko i majestatycznie wśród prądów powietrza, ledwo poruszając potężnymi, złocistymi skrzydłami. Stary orzeł patrzył w górę oszołomiony.
- Co to jest? - zapytał kurę stojącą obok.
- To jest orzeł, król ptaków - odrzekła kura. - Ale nie myśl o tym, ty i ja jesteśmy inni niż on.
Tak więc orzeł więcej o tym nie myślał. I umarł, wierząc, że jest kogutem w zagrodzie."
Antony de Mello

Są ludzie, którzy uważają, że skoro nie urodzili się w bogatej rodzinie, nie mają znajomości, nie skończyli kierunku studiów, który daje dobrą pracę to są zwykłymi ludźmi i powinni zajęć się tylko pracą w markecie, czy na etacie i domem. Przecież nie umieją zmienić swojego życia. 

Ja na szczęście dawno temu przeczytałam ten cytat o orle i wbił mi się niesamowicie w pamięć. Potem już zawsze zastanawiałam się czy osiągnęłam już wszystko co mogłam. Czy też znowu dałam sobie wmówić coś ludziom. Kiedyś chciałam iść na informatykę, ale mój genialny ojciec powiedział, że tam głupich blondynek nie przyjmują i wiesz co? Głupia byłam...bo mu uwierzyłam.... nawet nie spróbowałam. To był ostatni raz kiedy uwierzyłam ludziom, że ja się do czegoś nie nadaję. Potem już sprawdzałam.

Niedawno usłyszałam, że historie najbogatszych ludzi na świecie pokazują, że zanim oni to osiągnęli byli bankrutami przynajmniej raz. Pomyślałam, że jednak nie chcę tego doświadczyć zapracowałam sobie już na strefę komfortu i jej nie zaryzykuję. 

Potem sobie przypomniałam od czego zaczynałam. Ja już byłam bankrutem na studiach. Czasem miałam 1 zł w portfelu i zastanawiałam się czy jak kupię za to chleb to będzie dobra decyzja. Czy starczy na tydzień. Odłączyli mi telefon. Przychodziły monity, że wyłączą prąd. Ktoś doradził, żebym poszła do opieki społecznej, że tam pomagają. Poszłam odpowiedzieli, że co prawda spełniam kryterium dochodów, ale nie jestem narkomanką, alkoholiczką, nie jestem bezdomna, nie jestem też śmiertelnie chora, więc mi nie pomogą. Potem wprowadzili kredyty studenckie. Też był problem z kredytem. 

Nigdy nie miałam zdolności kredytowej, żeby kupić mieszkanie, więc...odłożyłam sobie i kupiłam w większości za gotówkę. Nie pytaj mnie jak sama jestem w szoku. Zwyczajnie bardzo chciałam, wierzyłam, że się uda. Teraz sobie myślę, że jestem jedyną osoba jaką znam, która nie ma kredytów do spłacania. Jak chce sobie coś kupić to cierpliwie czekam jak uzbieram. 

Nie jestem jednak marzycielką, która patrzy w tv i marzy o domu nad morzem. Nawet nie bardzo wiem co jest w TV, wiadomości ze świata docierają przez znajomych, nie mam pojęcia jak toczą się losy bohaterów seriali. Nie mam czasu na pierdoły zwyczajnie. Zwykle jestem zajęta szukaniem rozwiązań sytuacji w których się znalazłam, zapewnieniem poczucia finansowego bezpieczeństwa dla siebie i dzieci. Wolny czas spędzam z bliskimi, a jak mam ochotę na chwilę odpoczynku zaglądam porozmawiać z ludźmi na któryś z portali społecznościowych. 

Wszystko ma swoją cenę, teraz nie mam czasu na jakieś rozrywki, ale wiem, że już niedługo będę zarabiać pieniądze, które pozwolą mi mieć więcej wolnego czasu i spędzać go tak jak lubię. Kiedy mam zły dzień patrzę skąd zaczęłam i widzę ile już osiągnęłam to daje niesamowitą siłę.

Zastanów się czasem, jak jest z Tobą. Czy osiągasz wszystko co jesteś w stanie? Czy tylko sobie siedzisz i wegetujesz bo ktoś powiedział, ze tak jest normalnie? Praca, dom, praca, dom, narzekanie, impreza, serial w TV, wakacje na działce bo taniej.... Jak chcesz, aby wyglądało Twoje życie? Pamiętaj to Ty decydujesz. Ty podejmujesz decyzję, zbierasz owoce tego co robisz, ponosisz konsekwencje i odpowiedzialność za swoje działania. A przede wszystkim za to czego nie robisz. Czy wiesz, że możesz wszystko czego tylko chcesz? Wystarczy chcieć i zacząć działać.
Efektywnego dnia życzę :)

poniedziałek, 11 marca 2013

Bo Ty masz łatwiej...




Hej Lubicie poniedziałki? Ja nie bardzo, ale nie lubię narzekać. Wolę szukać rozwiązań, niż wymówek, a Wy? (poproszę o komentarz).
Decydujecie się na jakiś biznes, bardzo chcecie i hura tak będziemy to robić...mija dzień dwa i entuzjazm opada. Ktoś Was pyta: "Co dzisiaj zrobiłeś. aby zbliżyć się do swojego celu?" A Ty co wówczas odpowiadasz?
Mówisz, że ja nic nie zrobiłem bo boli mnie ucho, głowa, noga. Mam za mało pieniędzy, za mało czasu, a może za dużo pieniędzy? Może tak naprawdę nie chcesz mieć więcej czasu i pieniędzy? Może wcale nie jest Ci to potrzebne?
Ja wiem, że chcę mieć więcej czasu dla moich dzieci i więcej pieniędzy dla mojej rodziny. Dlatego, kiedy boli mnie ucho i gardło idę do lekarza. Fakt nie bardzo mogę mówić, ale mogę pisać. Zaraz się zastanawiam, że zamiast rozmawiać z ludźmi o biznesie będę im o nim pisać, napiszę e - booka, którego będę mogła sprzedać lub dać komuś jeśli będę miała na to ochotę.  I już mam powód do radości, super, że znowu jestem chora, nie muszę iść do pracy. Mogę zająć się swoją przyszłością. Nawet fajnie, że wydam kasę na leki, będę miała większą motywację do pracy :)
Zawsze mamy wybór ta sama szklanka może być do połowy pusta, albo do połowy pełna. Każdy z nas sam dokonuje wyboru. 
Nie mogę wyjść z domu, więc nie kupię narazie auta, kolejny powód do radości.
 Ci którzy mnie znają wiedzą jak boję się jeździć, więc pewnie teraz się już uśmiechają. To jednak nie ten powód do radości. Rozczarowani? Jeśli nie kupię go w tym tygodniu to za tydzień będę miała na niego więcej odłożonych pieniędzy i kupię lepszy.
 Czasem ktoś mi mówi, że ja mam lepiej bo moje dzieci już nie są malutkie. Kiedyś były więc wiem, że to nie ma znaczenia, jeśli chce się coś robić to się to robi. Czasem słyszę, że mi łatwo bo mam mieszkanie. No mam kupiłam sobie trochę na raty, trochę za gotówkę. Nikt mi nie dał. Nawet bank uznał, że nie mam zdolności kredytowej, więc poszukałam innego rozwiązania odłożyłam sobie.
Wiecie co ...... mam lepiej bo posiadłam cudowną umiejętność.Każdego dnia cieszę się, że żyję i staram się każdy dzień wykorzystać do maksimum. Każdego dnia szukam rozwiązań. Stosuję motto: "Rzeczy niemożliwe wykonujemy od ręki, cuda wymagają trochę czasu." Najważniejsze w tym wszystkim to się nie poddawać dwa metry przed metą. Są dni, kiedy też potrzebuję tego obrazka.