Kilka lat temu wybrałam się z moimi dziećmi do zoo. Wycieczka trochę się przedłużyła i skończyły się kanapki. Właśnie mijaliśmy budkę z goframi, więc wymyśliłam że kupię gofra mojemu młodszemu dziecku. Mój syn stanał przed budka z goframi i zaczął płakać, że jest głodny i chce jeść. Powiedziałam że zaraz kupię mu gofra. A on nie chce gofra to jest be. I dalej płacz jestem głodny. Kupiłam gofra i proszę cierpliwie, żeby spróbował bo nigdy nie jadł. Dalej płacz, że to jest niedobre. Powiedziałam, że przecież nie spróbował to skąd wie. Ale on się uparł. Wróciliśmy do domu. Mój syn niosąc w ręce gofra płakał, że jest głodny. Uwielbia gofry spróbował 2 lata później u mojej koleżanki. Teraz patrzy na mnie z dziwna mina jak mu opowiadam bo znowu uprze się ze czegoś nie chce bo coś jest niedobre więc NIE BĘDZIE TEGO JADŁ.
Widzicie tu jakąś analogię? Ile razy pracując w MLM słyszycie od człowieka że to nie dla niego, że to jest be? I czym różni się ten człowiek od mojego syna niosącego gofra i płaczącego, że jest głodny?
Człowiek narzeka, że nie ma pieniędzy. Chcecie mu pomóc, a on mówi, że nie bo...i wymyśla 3, 10 15 powód. Ja wszystko rozumiem, że ludzie się boją nieznanego. Każdy mierzy innych swoja miarą, skoro boja się propozycji zaprzyjaźnionej osoby to może ja tez powinnam spodziewać się ich złych intencji? Ciekawe czy mój syn tez się bał że mu dam coś niedobrego hmm. Kiedy przyjaciel mówi mi, że się nie poparzę jak przejdę po rozgrzanych kamieniach to mu wierze i idę. A tu ludzie się boją godzinę posłuchać propozycji? Pierwszy raz kiedy zaproponowano mi MLM też powiedziałam "daj mi spokój nie mam czasu na głupoty" ;) Potem jej podziękowałam, że za jakiś czas przyszła i zaprosiła mnie zupełnie inaczej, skuteczniej. O tym jak będziecie mogli przeczytać w moim e-booku jak go tylko skończę ;) Może już jutro. Poszłam na spotkanie wówczas do kawiarni Hortexu i wiecie co? Spodobało mi się! Wolność i to że wszystko zależy ode mnie. I jeszcze, że to dla każdego, że każdy może zarobić i pomyślałam sobie, ze to jest genialny już wszystkich będzie stać na podstawowe rzeczy, a może nawet na coś więcej? Teraz źle się czują w pracy gdzie wszyscy narzekają na brak kasy. A przecież wszystkim już proponowałam. Patrzą na mnie jak na naiwną i dalej mówią że w tym miesiącu skończyła im się woda toaletowa, ale nie mogą sobie kupić bo nie mają pieniędzy. Ja im mówię, że każdy ma takie problemy na jakie zapracował. U mnie na półce stoi kilka zapachów i jedyny problem to który wybrać na dziś. Odłożyłam nawet kasę na samochód i jedynym problemem jest to, że nie ma mi kto pomóc go kupić. W sumie niedawno doszłam do wniosku że słowo problem wykasują z mojego słownika i zastąpię zwrotem sytuacja wymagająca mojej interwencji. Więc jeśli ktoś z Was słyszał, o kimś kto chce sprzedać toyotę corollę e 11 to dajcie znać, Wiem uparłam się , ale marzenia z dzieciństwa trzeba realizować. Z delfinami tez pewnie kiedyś popływam ;) Dobrej nocki i smacznego próbowania gofrów na waszej drodze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz